Thursday, June 18, 2009

13 czerwca - Epizod z komórką



Załatwienie sobie amerykańskiego numeru telefonu to generalnie bułka z masłem. Dlaczego zatem nam zajęło to 2 godziny i... nie udało się? Posłuchajcie...
Dzisiejszy dzień poświęciliśmy na zwiedzanie (niektórzy nazywali by to błądzeniem losowym) i od czasu do czasu, gdy na drodze napotkaliśmy sklep T-Mobila, AT&T czy Sprinta wstępowaliśmy, aby poprosić o ulotki i popytać o warunki umowy prepaidowej. Około godziny 16:40 wstąpiliśmy w końcu do odziału AT&T ponieważ ich oferta wydawała nam się najsensowniejsza.

Oferta na 3 miesiące kosztowała $25. Wystarczała nam karta sim, ponieważ mieliśmy ze sobą komórki z Polski, które działają na częstotliwościach amerykańskich. Na wszelki jednak wypadek Karol zapytał tuż przed zapłaceniem pieniędzy, co się stanie, jeżeli okaże się, że jednak te karty nie zadziałaja?. Bardzo miła i pomocna pani odpowiada, że wtedy zwróci nam koszty. Płacimy, wkładamy karty i... komórka Karola zadziałała, moja nie... Ale nie ma problemu - przecież dostaniemy zwrot kosztów. Wspomniana miła Pani rozpoczyna procedurę zwrotu kosztów i tutaj kolejny problem.
- Przepraszamy, ale jednak nie możemy zwrócić pieniędzy.
- Ale zostało nam powiedziane, że nie będzie z tym problemów.
- Tak, rozumiemy. Przepraszamy.


.... ?


No i co teraz. Tutaj to w sumie tylko 25$, ale to nieważne bo procedury procedurami, i tak sprawiedliwość musi być po naszej stronie.

Rozpoczynają się "procedury alternatywne", manager oddziału kontaktuje się ze swoim managerem. Trwało to ponad godzinę, ale można je krótko podsumować zwrotem:
- Przepraszamy, nic nie możemy zrobić.

Normalny człowiek by się poddał, do tego zresztą chciał doprowadzić manager oddziału, spominając o zamknięciu oddziału i podsuwając nam różne kiepskie rozwiązania.... no ale spojrzcie na Karola - czy on wyglada na normalnego? ;)
[ taaa.? przyganiał kocioł garnkowi :P - dop. Karol ]




Sytacja wyglądała na prawie beznadziejną, oddział już zamknięty, ale nadal uparcie stoimy przy swoim (Karola to by stamtąd oddział antyterrorystyczny nie ruszył :P)
Wciąż uparcie stoimy przy swoim
Uparcie
U P A R C I E
S T O I M Y

w końcu...

- Proszę o to państwa pieniądze. Życzę MIŁEGO dnia.

Podziękowaliśmy i idziemy. Trzeba było jeszcze przeliczyć oddane nam pieniążki (brakowało dolara :)). Ale i tak zakończyło się dla nas pozytywnie.
Smutnym akcentem tej historii jest fakt, że wspomniana miła Pani, która dość lekko rzuciła, że w przypadku problemów odda nam pieniądze zapłaciła z własnej kieszeni.

1 comment:

  1. Prawdziwie polskie poczucie niesprawiedliwości społecznej. Brawo za nieugiętość, Panowie. Trzeba bronić swoich praw :) Dziś 25$, jutro 250$ a pojutrze 25 000 $ ! :)

    ReplyDelete